czwartek, 14 maja 2015
Nikt nie powiedział, że alergicy i cukrzycy nie mogą osładzać sobie życia ciastem. Moje eksperymentowanie z potrawami, a przede wszystkim deserami dla cukrzyków trwa już dobre kilka lat. Jak już pisałam wcześniej, teraz dołączyło także wykluczanie glutenu. Dlatego powstał ten sernik. Jest to przepis mojej Babci, ale po moich modyfikacjach. Podstawową jest zamiana cukru na ksylitol. Ma on niski indeks glikemiczny, mogą go jeść diabetycy, a poza tym nie zmienia smaku podczas pieczenia. W oryginalnym przepisie był też budyń w proszku, aby zagęścić trochę ser. Niestety budyń to czysta skrobia o bardzo wysokim IG. Zamiast tego, możemy dodać mąkę jaglaną. Ilość zależy od tego, jak wilgotny mamy ser. Do tego sernika polecam wybrać twaróg sernikowy, który nie będzie zbyt mokry. Obie modyfikacje zupełnie nie wpłynęły na smak ciasta. Pamiętam je z dzieciństwa i muszę przyznać, że ta wersja smakuje zupełnie tak samo. Sernik ma bardzo lekką konsystencję, jest jak serowe ptasie mleczko. Jest wilgotny i delikatny. Mój ulubiony. Niestety, jak każdy sernik, który upiekłam do tej pory, jest koślawy, popękany i przypieczony. Ale czy to ważne? Smacznego! :) Składniki:
6 białek ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, aby na koniec dodać ją do masy serowej. Włączamy piekarnik. Nastawiamy na 180 stopni. 2 jajka i 4 żółtka ucieramy z ksylitolem na biały puch. Następnie stopniowo dodajemy ser. Potem dolewamy mleko i olej. Dodajemy skórkę cytrynową, esencję waniliową oraz mąkę. Chwilę miksujemy, aby wszystkie składniki się połączyły. Wszsystko delikatnie mieszamy z pianą (najlepiej drewnianą łyżką). Przelewamy do foremki (u mnie była to tortownica o średnicy 25cm). Pieczemy około 60 min. Potem studzimy w piekarniku.
niedziela, 25 stycznia 2015
Okazuje się, że wykluczenie glutenu w moim przypadku zdziałało cuda. Po wieloletnich zmaganiach z moim zbuntowanym brzuchem, nareszcie czuję się wolna od nieprzyjemnych dolegliwości. Cóż za lekkość! Zmiana przyzwyczajeń wydawała mi się niewykonalna. Czymże zastąpić wszechobecną pszenicę, żyto, owies i jęczmień? Okazało się jednak, że nie jest to aż takie trudne. Zasmakowałam w wypiekach z mąki gryczanej, kukurydzianej, ryżowej i jaglanej. Kupiłam młynek żarnowy i mogę sama przygotowywać mąkę jaką tylko zechcę. Odkrywam pieczenie na nowo. Eksperymentuję, nie zawsze z sukcesem, ale chyba o to chodzi w eksperymentowaniu - wyciągam wnioski i poprawiam swoje kuchenne receptury. Wspaniała zabawa! Dzisiaj zapraszam na bezglutenową szarlotkę na kruchym cieście. Bałam się, że będzie to jeden z tych eksperymentów, które skończą się niepowodzeniem. Ciasto po wyrobieniu nie pachniało zachęcająco - w przeciwieństwie do ciast kruchych z mąki pszennej. Jednak po upieczeniu zyskało maślany aromat i pachniało podobnie do tradycyjnej szarlotki. Jest bardzo delikatne i kruche (wręcz "piaskowe"). Dla mnie nie jest to minus - kompletnie mi to nie przeszkadza. Moi glutenowi domownicy również stwierdzili, że jest pyszne. Polecam! :)
BEZGLUTENOWA SZARLOTKA Składniki:
Nadzienie jabłkowe:
Beza:
Jeśli nie mamy zapasów jabłek w słoikach, przygotowujemy nadzienie do szarlotki. Obieramy jabłka, ścieramy na tarce (na grubych oczkach) i prażymy około 20 minut, aby odparować nadmiar soku i sprawić, że jabłka będą miękkie. Pod koniec smażenia możemy odrobinę posłodzić. Ciasto przygotowujemy używając robota kuchennego lub malaksera. Jeśli nie posiadacie żadnego z tych urządzeń, polecam metodę tradycyjną. Na stolnicy mieszamy mąkę jaglaną i mąkę kukurydzianą. Dodajemy cukier puder, cukier waniliowy, cynamon i szczyptę soli. Wkrajamy zimne masło i siekamy całość. Oddzielamy białka od żółtek. Żółtka dodajemy do ciasta, białka pozostawiamy na bezę. Zagniatamy. Jeśli ciasto nie daje się skleić, dolewamy odrobinę zimnej wody. Gotowe ciasto wkładamy do lodówki na około pół godziny. W międzyczasie przygotowujemy bezę. Do schłodzonych białek dodajemy szczyptę soli i ubijamy na sztywno. Pod koniec wsypujemy cukier i ubijamy jeszcze chwilę, aby wszystko się dokładnie połączyło. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Ja swoją szarlotkę piekłam w keksówce średniej wielkości, ale myślę, że spokojnie można ją upiec np. w małej tortownicy. Wykładamy blaszkę papierem do pieczenia i wyklejamy ciastem spód oraz brzegi. Nakłuwamy widelcem w kilkunastu miejscach i wstawiamy na około 15-20 minut do rozgrzanego piekarnika, aby się podpiekło. Następnie na spód wykładamy jabłka i przykrywamy je kołderką z białek. Pieczemy około pół godziny. Smacznego!
niedziela, 02 lutego 2014
Wypróbowałam już kilka przepisów na gofry. Niestety nie wychodziły one takie, jak lubię. Zawsze coś było nie tak. Jednak w kuchennych notatkach mojej Mamy głęboko schowany był przepis, który i ja postanowiłam sprawdzić. Zabrałam się więc do roboty i upiekłam około 15 gofrów. Wyszły pyszne! Lekko słodkie, aromatyczne i przede wszystkim bardzo chrupiące. Jeśli nie zjecie wszystkich zaraz po upieczeniu, na drugi dzień można włożyć je na chwilę do rozgrzanej gofrownicy i podgrzać, dzięki czemu znów stają się chrupiące. Do tego bita śmietana i lekka frużelina truskawkowa. Coś pysznego! CHRUPIĄCE GOFRY Składniki:
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i solą. Masło ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym. Dodajemy stopniowo mąkę i nadal ucieramy. Następnie wbijamy po jednym jajku. Ucieramy mikserem, aby uzyskać ciasto o jednolitej strukturze. Dosypujemy skórkę cytrynową i powoli dolewamy mleko. Nadal ubijamy. Ciasto powinno być gęste i puszyste. Rozgrzewamy gofrownicę. Ciasto nakładamy łyżką, zamykamy gofrownicę i pieczemy około 3-4 minuty. Gofry studzimy na kratce. Podajemy z bitą śmietaną i frużeliną truskawkową.
FRUŻELINA TRUSKAWKOWA Składniki:
Rozmrożone owoce wrzucamy do garnka i zasypujemy cukrem. Powoli podgrzewamy, aby cukier się dobrze rozpuścił. Mąkę ziemniaczaną rozpuszczamy w dwóch łyżkach wody i dodajemy do gotujących się owoców. Całość gotujemy jeszcze przez około 3 - 4 minuty, a następnie zdejmujemy z kuchenki. Żelatynę rozpuszczamy w 1/4 szklanki gorącej wody i powoli wlewamy do gorącego owocowego kisielu, cały czas mieszając, aby nie zrobiły się grudki. Studzimy, aby frużelina zgęstniała. Jeśli chcemy przechowywać frużelinę kilka dni, przelewamy ją do słoiczka i wstawiamy do lodówki. Jeśli jednak chcemy podawać ją z goframi, najlepiej jest przygotować ją niedługo przed podaniem, ponieważ ostudzona do temperatury pokojowej zachowuje płynną konsystencję. Po schłodzeniu w lodówce jest twarda i nie będzie już sosem, a raczej dżemem.
sobota, 04 stycznia 2014
Oto i ona. Moja ulubiona, domowa kapusta kiszona. Wszystkie kupowane w sklepach namiastki zakwaszane kwaskiem cytrynowym mogą się schować. Jeszcze rok temu sama je kupowałam, ale tej zimy zmieniłam przyzwyczajenia. Teraz co dwa tygodnie przygotowuję dwa słoiki kapusty według tego przepisu i zajadam się robionymi z niej surówkami. Na blogu pojawiały się głównie przepisy na słodkości i różne wypieki, jednak od pewnego czasu dochodziły mnie słuchy, że powinnam opisać jak przygotowuję swoją kapustę kiszoną w słoikach. Nie ma problemu. Przepis jest bardzo prosty, a kapusta smaczna i, jak pewnie wszyscy już wiedzą, bardzo zdrowa. Polecam! KAPUSTA KISZONA W SŁOIKACH Składniki*:
* do kapusty można dodać także jabłko. Ziele angielskie zastąpić można nasionami jałowca, kopru lub kminku. Dodajmy więc to, co najbardziej nam pasuje. Kapustę szatkujemy. Najlepiej zrobić to za pomocą jakiegoś robota kuchennego, aby uzyskać jak najcieńsze paseczki. Można oczywiście siekać ją ręcznie, jednak zajmuje to trochę więcej czasu. Gotową kapustę wkładamy do dużej, szklanej miski, solimy, przykrywamy i odstawiamy na 3-4 godziny, aby puściła sok i odrobinę zmiękła. Następnie dodajemy startą na tarce o dużych oczkach marchewkę (jeśli chcemy, dodajemy również starte jabłko), mieszamy i wkładamy porcjami do słoików. Każdą porcję mocno ubijamy, najlepiej dłonią. Pomiędzy warstwy wkładamy kilka ziarenek ziela angielskiego i liście laurowe (na jeden słoik około 4 ziarenka i 2 listki). Słoiki zapełniamy do 3/4 objętości. Szczelnie je zakręcamy i odstawiamy w ciemne, ciepłe miejsce (najlepiej o temperaturze pokojowej: 20-22 st. C). Po dwóch dniach odkręcamy słoiki, mocno ugniatamy łyżką całą zawartość, zakręcamy ponownie i odstawiamy w chłodniejsze miejsce (15-18 st. C) na około 2-3 tygodnie. W międzyczasie warto jeszcze raz ubić kapustę w słoikach, aby lepiej się kisiła. Gotową kapustę przechowuję w lodówce. Smacznego!
wtorek, 31 grudnia 2013
Kolejny serowy wypiek. Tym razem są to serowe krakersy, które z przyjemnością chrupie się oglądając film lub zajada z różnymi dipami i pastami. Ja od wczoraj podjadam je z pastą z awokado i fety. Pycha! Może są trochę niekształtne, kostropate i mało efektowne, ale za to jakie smaczne! Polecam. DOMOWE KRAKERSY Z ŻÓŁTYM SEREM Składniki:
Ser żółty ścieramy na tarce na najdrobniejszych oczkach. Zimne masło kroimy na drobniejsze kawałki. Wszystkie składniki umieszczamy w misce i zagniatamy ciasto lub wyrabiamy je w robocie kuchennym hakiem do ciasta drożdżowego. Musimy uzyskać gładkie, jednolite i elastyczne ciasto. Formujemy z niego kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki. Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. Wyciągamy schłodzone ciasto, dzielimy na 3-4 części. Każdą z nich będziemy po kolei rozwałkowywać na bardzo cienki placek. Ciasto nie powinno przyklejać się do stolnicy, jednak jeśli będą z tym problemy, wystarczy podsypać trochę mąką. Jeśli chcemy, aby gotowe krakersy były cienkie i bardzo chrupiące, musimy rozwałkować je na grubość około 1mm. Ciasto kroimy na małe kawałki, które następnie układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy około 5-10 minut. Studzimy na kratce. Smacznego! Inspiracja.
piątek, 20 grudnia 2013
Świeże bułeczki pachnące żółtym serem i rozmarynem. Robi się je bardzo szybko, więc w niejeden weekendowy poranek można przygotować sobie takie aromatyczne i chrupiące pieczywo na śniadanie. Te zgrabne maluchy dodatkowo posypane po wierzchu żółtym serem na pewno będą smakowały wszystkim seromaniakom. Najlepsze lekko ciepłe - koniecznie z masłem. Pycha!
BUŁECZKI ROZMARYNOWE Z SEREM Składniki:
Mąki wsypujemy do miski. Dodajemy drożdże, sól, pieprz, ser, rozmaryn. Całość mieszamy łyżką, a następnie dolewamy mleko. Zagniatamy ciasto, aby było sprężyste i gładkie. Rozwałkowujemy na grubość około 1,5 cm i wycinamy krążki o średnicy około 6 cm*. Układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości**. Wyrośnięte bułeczki smarujemy roztrzepanym jajkiem i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 220oC. Pieczemy 15-20 minut. Studzimy na kratce.
* Jeśli nie macie ochoty marnować czasu na wałkowanie, możecie także odrywać kawałki ciasta i formować kulki jak na zwykłe bułeczki. ** Ciasto dobrze wyrasta w lekko nagrzanym piekarniku. W takich warunkach bułeczki podwoją swoją objętość w około godzinę.
Inspiracja.
środa, 11 grudnia 2013
Przyszedł grudzień i zima - pierniczkowa pora roku. Kojarzy mi się z zapachem rozgrzewających przypraw korzennych i cytrusów. Najlepszym sposobem na przepełnienie domu takimi cudownymi aromatami jest upieczenie pierniczków. Proponowany przeze mnie przepis jest oczywiście trochę "uzdrowiony" pełnoziarnistą mąką orkiszową. Moim zdaniem idealnie pasuje ona do takich wypieków, nadaje lekko orzechowego smaku. Pierniczki po upieczeniu są chrupiące, ale nie za twarde. Można je włożyć do puszki, schować przed domowymi łasuchami i przechować nawet do nowego roku. Przed podaniem udekorowałam je czekoladą i migdałami, przez co smakowały jeszcze lepiej. Stały się także przyjemnie miękkie i delikatne. Polecam! PIERNICZKI Składniki:
Do garnuszka wlewamy miód, dodajemy masło, cukier, skórkę z pomarańczy i skórkę z cytryny. Podgrzewamy na najmniejszym palniku przez około 10 minut, aby cukier i masło się rozpuściły. Mieszamy co jakiś czas. Następnie zdejmujemy garnuszek z kuchenki i odstawiamy masę do ostygnięcia na około 45 minut. W międzyczasie do miski wsypujemy mąkę pszenną, orkiszową, sodę, przyprawę do piernika, imbir i sól. Mieszamy. Przestudzoną zawartość garnuszka wlewamy do miski, dodajemy dwa jajka i zagniatamy ciasto. Będzie ono dość miękkie i kleiste. Nie należy się tym przejmować, właśnie takie ma być. Obsypujemy je mąką i formujemy kulę. Zostawiamy w misce, przykrywamy folią spożywczą lub talerzykiem i wstawiamy na około dwie godziny do lodówki. Piekarnik rozgrzewamy do 170oC. Odrywamy kawałek schłodzonego ciasta i rozwałkowujemy na stolnicy na grubość około 0,5 cm. W razie potrzeby stolnicę podsypujemy mąką. Foremkami wycinamy pierniczki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika, pieczemy około 7-8 minut. Studzimy na kratce. Po wystudzeniu możemy je dowolnie udekorować. Ja wybrałam gorzką czekoladę z dużą zawartością kakao rozpuszczoną w odrobinie mleka. Polane czekoladą pierniczki posypałam także siekanymi migdałami. Smacznego!
Inspiracja.
wtorek, 17 września 2013
Jak się okazuje, nie używając maszynki też można zrobić pyszne lody bez chrzęszczących między zębami kryształków zamrożonej wody. Co więcej, da się je zrobić bez ciągłego wyjmowania masy z zamrażarki i miksowania. Do tej pory właśnie to odstraszało mnie od robienia tych mrożonych delicji - "czuwanie" przy nich przez pół dnia. Teraz już wiem, że z tym przepisem nie jest to konieczne. Lody wychodzą gładkie i kremowe. Ja przygotowałam jedne z moich ulubionych smaków - kakaowy i kawowy. Do podstawowej masy można jednak dodawać inne składniki, dzięki którym uzyskacie wersje, które Wam najbardziej odpowiadają. Nie dodając nic, uzyskacie lody śmietankowe. Moim zdaniem są to jedne z najlepszych lodów jakie jadłam. Sami spróbujcie! LODY Składniki:
Dodatkowo:
Jajka dokładnie myjemy, a następnie wyparzamy. Oddzielamy żółtka od białek (białka nie będą nam już potrzebne). Zarówno do kawy, jak i do kakao dodajemy po około 2 łyżki wrzątku i dokładnie rozpuszczamy, aby uzyskać mocną esencję kawową i gęsty kakaowy roztwór. W garnku zagotowujemy wodę, ponieważ żółtka będą ubijane w kąpieli wodnej. Śmietankę wlewamy do garnka i doprowadzamy do wrzenia. W międzyczasie do miski z żółtkami dodajemy sok z cytryny, 2 łyżki cukru oraz cukier waniliowy i stawiamy na garnku z gotującą się wodą. Ubijamy trzepaczką, stopniowo dodając pozostały cukier. Musimy uzyskać konsystencję gęstego kremu o jasnożółtej barwie. Garnek z gorącą śmietanką zestawiamy z palnika i cienką stróżką wlewamy do niego masę jajeczną. Śmietankę z jajkami należy cały czas energicznie mieszać trzepaczką, aby składniki idealnie się połączyły. Następnie całość ponownie stawiamy na kuchence i na najmniejszej mocy palnika podgrzewamy przez około 5-7 minut. Oczywiście nie zapominamy o nieustannym mieszaniu! Masa powinna lekko zgęstnieć, ale nie możemy doprowadzić jej do wrzenia, bo się zważy. Gotową masę dzielimy na pół. Do jednej części dodajemy esencję kawową, do drugiej kakao. Dokładnie łączymy składniki i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Przed samym zamrożeniem dolewamy jeszcze po łyżce alkoholu, mieszamy i całość przelewamy do pojemniczków. Wkładamy do zamrażarki. Lody powinny być gotowe po około 5-6 godzinach. Przed ich nałożeniem radzę wyjąć je z zamrażarki na około 10 minut, aby trochę zmiękły. Smacznego!
środa, 11 września 2013
Coś wspaniałego! Błyskawiczne w przygotowaniu, niezwykle aromatyczne, przyjemnie chrupiące i kusząco słodkie. Jeśli nie macie czasu na skomplikowane desery, a chcielibyście zjeść coś pysznego, ten przepis jest dla Was. Zrobienie go zajmuje mniej niż pół godziny, a efekt jest zniewalający. Zapach miodu i cynamonu, subtelnie kwaśny smak fig i jogurtu oraz przyrumienione orzechy dla mnie są mieszanką niemalże idealną. Nie mogłam się oprzeć, są rozkoszne! Polecam gorąco. FIGI ZAPIEKANE Z CYNAMONEM, MIODEM I ORZECHAMI. Składniki:
Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni (ustawiamy funkcję grill). Orzechy siekamy. Figi delikatnie myjemy i osuszamy. Następnie ostrym nożem nacinamy każdy owoc na krzyż (nie docinając do końca!) i układamy w naczyniu żaroodpornym. Delikatnie rozchylamy boki fig i wkładamy do środka masło, polewamy miodem, sokiem z cytryny, oprószamy szczyptą cynamonu i posypujemy posiekanymi orzechami. Gotowe owoce wkładamy do gorącego piekarnika na około 15 minut - figi muszą zmięknąć i być gorące. Upieczone figi układamy na talerzykach, polewamy powstałym sosem i gęstym jogurtem greckim. Smacznego!
Źródło.
piątek, 06 września 2013
Kruche ciasto ze śliwkami zna chyba każdy. Jednak za sprawą dodatku masy serowej, ta tarta to małe urozmaicenie. Ciasto i masa są dość słodkie, ale wszystko równoważą kwaśne śliwki. Mąka orkiszowa nadaje ciekawego, lekko orzechowego smaku i moim zdaniem jest tutaj niezbędna! Miłośnikom orzechów polecam dodanie pod masę serową posiekanych orzechów włoskich. Będą przyjemnie chrupały, a dodatkowo wzbogacą smak mąki orkiszowej. Zapach cynamonu i pieczonych śliwek to dla mnie znak, że zarówno w mojej kuchni, jak i w pogodzie powoli zaczyna się już jesień. Oby upłynęła ona pod znakiem pysznych słodkości i pięknej pogody. Smacznego! *** Po więcej zapraszam na blogowy fanpage JESIENNA TARTA ZE ŚLIWKAMI Składniki: Na kruche ciasto:
Na masę serową:
Dodatkowo:
Do miski wsypujemy mąkę, cukier, skórkę z cytryny i sól. Dodajemy żółtka, wodę i posiekane masło. Mieszamy chwilę łyżką, aby masło połamało się na drobniejsze kawałki i trochę zmieszało się z mąką. Następnie zagniatamy szybko ciasto. Musi mieć zwartą i jednolitą konsystencję. Gotowe ciasto owijamy folią spożywczą i wkładamy na około godzinę do lodówki. W międzyczasie wszystkie śliwki kroimy na połówki i pozbawiamy je pestek. Posypujemy cynamonem i mieszamy, aby każda śliwka nabrała aromatu. Przygotowujemy także masę serową - serek ricotta mieszamy z miodem i jajkiem. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Spód tortownicy o średnicy 23 cm wylepiamy równomiernie cienką warstwą schłodzonego ciasta. Boki wyklejamy do wysokości około 2 cm. Całość nakłuwamy dość gęsto widelcem i wkładamy do piekarnika, aby spód naszej tarty trochę się podpiekł. Wyciągamy po około 15-20 minutach, kiedy ciasto jest już lekko zarumienione. Smarujemy spód masą serową, a następnie układamy na wierzchu śliwki. Ponownie wkładamy do piekarnika i pieczemy około 30 minut. Tarta jest smaczna zarówno na ciepło, jak i na zimno. Polecam! |
Zakładki:
Tagi
|